Lyrics:

Skulony w jakiej[ ciemnej jamie smaczniem sobie spaB
I spaBy wilczki dwa, zupeBnie [lepe jeszcze
Wtem stary wilk przewodnik, co |ycie dobrze znaB
Aeb podniósB, warknB groznie, a| mn szarpnBy dreszcze

PoczuBem wokóB siebie nienawistn woD
WoD, która burzy wszelki spokój, zrywa wszystkie sny
Z daleka kto[, gdzie[ krzyknB krótki rozkaz: goD!
I z czterech stron wypadBy na nas cztery goDcze psy!

ObBawa, obBawa na mBode wilki obBawa
Te dzikie zapalczywe, w gstym lesie wychowane
Krg [niegu wydeptany, w tym krgu plama krwawa
I ciaBa wilcze kBami goDczych psów szarpane!

Ten, który na mnie rzuciB si, niewiele szcz[cia miaB
Bo wpadB prosto mi na kBy i krew trysnBa z rany
Gdym teraz ile w Bapach siB przed siebie prosto gnaB
UjrzaBem mBode wilczki na strzpy rozszarpane

ZginBy [lepe ufne tak, puszyste kBbki dwa
Bezradne na tym [wiecie zBym nie wiedzc, kto je zdBawiB
I zginie wilk-przewodnik, cho |ycie dobrze zna
Bo z trzema na raz walczy psami i z ran trzech naraz krwawi

ObBawa, obBawa...

WypadBem na otwart przestrzeD pian z pyska toczc
Lecz tutaj te| ze wszystkich stron zBa mnie otacza woD
A my[liwemu, co mnie dojrzaB, ju| si [miej oczy
I rka pewna niezawodna podnosi w gór broD

Rzucam si w bok, na o[lep gnam, a| ziemia spod Bap pryska
I wtedy pada pierwszy strzaB, co kark mi rozszarpuje
Pdz, sBysz jak on klnie, krew mi pBynie z pyska
On strzela po raz drugi, lecz teraz ju| pudBuje

ObBawa, obBawa ...

WyrwaBem si z obBawy tej, schowaBem w jaki[ las
Lecz ile szcz[cia miaBem w tym to ka|dy chyba przyzna
Le|aBem w [niegu jak nie|ywy dBugi, dBugi czas
Po strzale za[ na zawsze mi zostaBa krwawa blizna

Lecz nie skoDczyBa si obBawa i nie [pi goDcze psy
I gin cigle wilki mBode na caBym wielkim [wiecie
Nie dajcie z siebie zedrze skór, broDcie si i wy
O, bracia wilcy! BroDcie si nim wszyscy wyginiecie

ObBawa, obBawa...