Lyrics:

WyBoniBe[ si z tBumu, gdy ulic beztrosko szBam
Twoje [wiatBo poraziBo mnie w dzieD
Twój oddech to mój tlen, który we mnie ma swe lokum
A ja wpadBam w niepokój
No bo jak mog chcie my[le o kim[, kto nie zna mnie
Brak mi twego widoku, nieodporny mam rozum

Zasypiam, my[lc o tym jak odezwa si
Zasypiam, my[lc o tym, |e jeste[ niedaleko gdzie[

Dokd wic biegn, cho wcale nie chc
Me serce bije tak zawzicie
WypeBniam przestrzeD zwykBym powietrzem
Szukajc tego, co zw pozornie szcz[ciem

O, nie, nie, nie, nie chc pisa tych wszystkich bzdur
Nie mam czasu
Nie bd ci sBa listów, których ju| masz peBno w swoim koszu
Mo|e nie jestem tym kim[, z kim zostaBby[ przez par chwil
Ale musz wyj[ z mroku, by odzyska swój spokój

Zasypiam, my[lc o tym jak odezwa si
Zasypiam, my[lc o tym, |e jeste[ niedaleko gdzie[

Dokd wic biegn, cho wcale nie chc
Me serce bije tak zawzicie
WypeBniam przestrzeD zwykBym powietrzem
Szukajc tego, co zw pozornie szcz[ciem

NamieszaBe[ w mojej gBowie jednym gestem, jednym sBowem
Nie musisz przynosi mi fioBków i bzów
Wystarczy mi, |e jeste[ tu

NamieszaBe[ w mojej gBowie jednym gestem, jednym sBowem
Nie musisz przynosi mi fioBków i bzów
Wystarczy mi, |e jeste[ tu