Mijajc kolejne drzwi nie my[laBe[ otym co robisz
Oczy powoli przyzwyczajaBy si do mroku
do koDca nie byBe[ pewny kto i dlaczego ci tu przywiódB
Nogi prowadziBy ci tam gdzie |aden dzwik nie zakBócaB spokoju
Gdzie wybrany le|aB pogr|ony we [nie
Nie przeczuwajc zbli|ajcego si koDca
Drzwi otworzyBy si cicho twoje kroki tBumiB mikki dywan
StanBe[ przed Bó|kiem u[miechnity, dumny
Pewny swojej mocy któr zamierzasz obdarzy [picego
Rka uniosBa si bBysnBa stal
Nocna lampka wstrzymaBa oddech
Dzwon ciszy biB na alarm