Oddam rk z caB reszt
Bez reszty caBa wydam si
Epikur znowu bdzie wino piB
Sokrates strzeli sobie z bardzo bliska w siwy Beb
Nie szybko gala ta powstaBa
Maria|ów chciaBe[ ty nie ja
Mira|e nog rozgniataBam
A na Porlnoy'a bóle pazur miaBam i szeptaBam
Nie nie nie...
Wiec zezwoliBam na Budzenie
Chagala welon trafiB w gust
Przenosi ju| nie musisz nawet gór
A je[li mnie zechcesz przenie[ to przez wBasny próg
StrzeliBy korki i obcasy
Wredne oddechy niaDcz blat
Tort pali si a |dze szczerz kBy
Gdy zakrt w gBowie wtedy mówi cho nie wierze wcale
Tak tak tak tak nie nie nie nie...
OddaBam rk z tym co chciaBe[
Bez reszty caBa wydam si
Epikur znowu bdzie wino piB
Sokrates strzeli sobie z bardzo bliska w siwy Beb
Na Bó|ku taDcz jak na stole
Lautrec z Bachusem ciesz si
Wiedz |e je[li co pozwol znów
Z nadmiaru szcz[cia zechcesz strzeli sobie w mBody Beb