lato wybuchBo z caBych siB
w knajpach dziewczta pij sok
chBopcom nie byBo nigdy wstyd
poprzez dym chwyta ich mBody wzrok
droga wymyka si spod stóp
miasto przechyla si przez mrok
meteoryty sun w dóB
rozmyBa si w kolejn noc granica snu
w niedorzeczno[ci naszych ciaB
w zaprzepaszczonej ciszy serc
doczekali[my wrzasku dnia
taki wstyd zdarza si tylko raz
za krysztaBow [cian sBów
za nieprzebytym lasem kBamstw
chowa si ze mn dobry duch
pod niebem wiatr pogania los zatacza Buk
doskonale znika czas
doskonale i nie ma nic
jeszcze dalej id sam
jeszcze dalej trzeba i[, tak trzeba, tak trzeba
doskonale znika czas
doskonale i nie ma nic
jeszcze dalej id sam
jeszcze dalej trzeba i[, tak trzeba, tak trzeba...