Artist: A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z

Download Now!!!

Songs    | Albums    | Album Arts

Song:Musik Politik
Album:Musik Politik / Den HaagGenres: 
Year:2020 Length:282 sec

Lyricist: Syncom Data

Lyrics:

Iliada - Pie[D IITak wic inni bogowie i m|e przy wozach walczcy
CaB noc spoczywali; lecz Zeusa unikaB sen bBogi;
W duszy on bowiem rozwa|aB, by jakim sposobem Achilla
Uczci, a wielu z Achajów przy Bodziach szybkich wygubi.
Wreszcie mu wpada na my[l najlepsza ku temu sposobno[,
ZesBa Agamemnonowi Atrydzie widzenie obBudne;
Zaraz takowe zagadnB i w lotne odezwie si sBowa:
'Ruszaj mi [nie obBudny do szybkich okrtów Achajskich;
WszedBszy do Agamemnona Atreja potomka namiotu,

Wszystko mu tam dokBadnie zapowiedz jak tobie polecam.
Niechaj co prdzej si zbroi Achajom bujnokdziernym
Ka|e, gdy| terazby miasto szerokouliczno mógB zdoby
Trojan, bo ju| sic nie ró|ni w swem zdaniu Olimpu mieszkaDcy
Wieczni bogowie, bo wszystkich na swoj stron skBoniBa
Here pro[by swojemi, a zguba grozi Trojanom.'
Tak przemówiB; oddaliB si Sen usBuchawszy rozkazu.
Lecc spiesznie do szybkich okrtów Achajskich si dostaB;
Idzie do Agamemnona Atrydy i widzi w namiocie
Le|cego, bo sen ambrozyjski si spu[ciB na niego.
KoBo gBowy mu stanB w postaci Nestora, Neleja
Syna, którego najwicej w starszyznie czciB Agamemnon;
Posta onego przybrawszy sen boski tak si odezwie:
'Spiszli, synu Atreja dzielnego rumaków poskromcy?
Nie przystoi m|owi radnemu noc caB przesypia,
Kiedy mu naród powierzon, i który ma tyBo na gBowie.
Teraz mnie prdko wysBuchaj; Diosa ci jestem posBaDcem,
.
KazaB co prdzej ci zbroi Achajów bujnokdziernych,
Terazby[ bowiem mógB zdoby miasto szerokouliczne

Trojan, bo ju| si nie ró|ni w swem zdaniu Olimpu mieszkaDcy
Wieczni bogowie, lecz wszystkich na swoj stron skBoniBa
Here pro[by swojemi, a zgub grozi Trojanom
Zeus. Lecz ty bdz w duszy przytomnym, by ciebie niepami
Me ogarnBa, gdy serce kojcy sen ci opu[ci.'
Tak powiedziawszy odleciaB, a jego tam pozostawiB
Nad tem zamy[lonego, co wcale nastpi nie miaBo.
SdziB albowiem, |e gród Priamowy dnia tego zdobdzie,
GBupi, nie wiedziaB co Zeus za dzieBo w przyszBo[ci gotuje;
ZesBa on bowiem zamierzaB nieszcz[cia i jki bole[ci

Danaom i Trojanom na drodze krwawych potyczek.
Wreszcie ze snu si przebudziB, jak boskiemowiany przeczuciem.
ZerwaB si prosto na Bo|u, chitonem mikkim sio odziaB,
Nowym i piknym, na siebie szerok opon zarzuciB;
Na bByszczce za[ nogi przywizaB ozdobne postoBy,
Miecz nabijany srebrem na silnem zwiesiB ramieniu.
ChwyciB za berBo dziedziczne wiekami nienaruszone;
Z niem sio udaB do statków Achajów miedzi okrytych.
Boska jutrzenka na Olimp wysoki si wzniosBa, by [wiatBo
Diosowi zwiastowa i bogom wiecznie |yjcym;
Wtedy on wydaB rozkazy Keryxom o gBosie dono[nym,
{eby na rad zwoBywa Achajów bujnokdziernych;
Oni zwoBywa poczli, a wszyscy si prdko zebrali.
Rad nasamprzód zBo|yB ze starców rozumem dojrzaBych,
KoBo Nestora okrtu, ksi|cia rodem z Pylosu;
Wobec zebranych nastpnie roztropn rad zagaiB:
'Drodzy sBuchajcie; we [nie mi si boskie widzenie zjawiBo
W noc ambrozyjsk; za[ ono zupeBnie byBo podobnem
Do boskiego Gestora, z postaci, wzrostu i ksztaBtu.
KoBo mej gBowy stanBo i tak si do mnie odezwie:

Spiszli synu Atreja, dzielnego rumaków poskromey?
Nie przystoi m|owi radnemu noc caB przesypia,
Kiedy mu naród powierzon i który ma tyle na gBowie.
Teraz mnie szybko wysBuchaj, Diosa ci jestem posBaDcem.,
.
KazaB co prdzej ci zbroi Achajów bujnokdziernych;
Terazby[ bowiem mógB zdoby miasto szorokouliczne
Trojan; bo ju| si nie ró|ni swem zdaniom Olimpu mieszkaDcy,
Wieczni bogowie, lecz wszystkich na swoj stron skBoniBa
Here pro[by swojemi, a zgub grozi Trojanom

Zeus; lecz ty bdz w duszy przytomnym. SkoDczywszy t mow
UleciaBo i znikBo, za[ mnie sen bBogi opu[ciB.
Zatem do dzieBa, starajmy si synów uzbroi Achajskich.
SBowem ich najprzód spróbuj, jak tego potrzeba wymaga,
Zalecajc im odwrót na wiolowiosBowych okrtach;
Wy za[, to jeden, to drugi wstrzymujcie ich wasz namow.'
Tak powiedziaB i usiadB; a wobec nich powstaB do mowy
Nestor, który panowaB w piaszczystych Pylosu równinach;
Dobrze my[lcy, rozwa|nie przemówiB do nich i radziB:
'O moi drodzy, Argejów ksi|ta i wodze przezorni!
{eby kto inny z Achajów o takiem widzeniu nam prawiB,
Wtedy za faBsz bym poczytaB i pewno ze wzgard odrzuciB;
WBa[nie atoli je ujrzaB najpierwszy z m|ów Achajskich.
Naprzód wic, mo|e nam synów Achajskich uzbroi si uda.'
Tak powiedziaB i z rady najpierwszy poczB wychodzi.
Oni za[ wszyscy powstali sBuchajc pasterza narodów,
BerBo dzier|cy królowie; narody si tBumnie gromadz.
Równie jak pszczoBy gstemi rojami w powietrzu bujajc,
Cigle na nowo ze skaBy dr|onej na [wiat wylatuj;
W kupkach jak winne grona siadaj na kwiecie wiosennym

Jedne si tutaj niezmiernie gromadz, a tdy znów inne;
Tako| i liczne narody wychodzc z namiotów i lodzi,
KoBo niskiego wybrze|a w szeregach dBugich si wijc,
Lec na rad; a Wie[ pomidzy nich si rozchodzi,
PoseB od Zeusa co pdzi ich naprzód, i wszyscy si kupi.
Wrzawa si w radzie poczyna, jknBa ziemia pod ludem
Kiedy zasiadaB i rozruch byB wielki; dziewiciu Keryxów
Krzyki gBo[nemi porzdku pilnuj, by wrzawa ucichBa,
Oraz i gBosu królów od boga wybranych sBuchali.
Ledwie nareszcie zasiedli na Bawach rzdem stojcych,

GrBosy przycichBy, a w tem Agamemnon mo|ny powstaje,
BerBo podnoszc, nad którem Hefajstos mozolnie pracowaB.
Diosowi Kronidzie je Hefest królowi darowaB;
Zeus nastpnie je oddaB bystremu Argi pogromcy;
Mo|ny Hermes je daB Polopsowi co koDmi harcuje;
Atrejowi za[ Pelops, wodzowi narodów je oddaB;
W spadku je Atrej zostawiB Thye[cie co liczne ma stada;
Za[ Agamemnonowi by dzier|yB je oddaB Thyestes,
Aby niem rzdziB licznemi wyspami i ziemi Argijsk.
Wobec Argejów zebranych wspierajc si na niem przemawia:

'Drodzy mi bohaterowie Danajów, Aresa drabowie!
Wielki Kronida Zeus nieszczsnym zwizaB mnie losem;
Srogi, co przedtem na pewno zarczaB mnie i zapewniaB,
Jako zburzywszy warown Ilion do domu powróc,
Teraz mi zawód okrutny gotuje i ka|e bym wracaB
Nazad sromotnie do Argos, tak wiele straciwszy narodu.
Wida i| tak Diosowi mo|nemu podoba si czyni,
Który ju| tylu miast szczyty pokruszyB i zruciB na ziemi,
Wiele za[ jeszcze poburzy, bo wBadza u niego najwy|sza.
ByBoby haDb, i dla tych co potem nastpi usBysze,

{e napró|no tak wielki, przeliczny naród Achajski,
Bezskuteczne potyczki staczajc tak dBugo wojowaB
Z mniejszym o wiele narodem, a przecie| koDca nie wida.
{eby[my tylko zechcieli Achajo i ludzie TrojaDscy,
Wierne zBo|ywszy przysigi nawzajem siebie rachowa;
Niechby wybrali Trojanie, co tylko pilnuje ogniska,
My za[ Achaje w dziesitnych gromadkach si uszykowawszy,
Z Trojan m|a ka|dego z osobna cze[nikiem wybrali,
Wtedyby pewno dla wielu dziesitek zabrakBo Cze[nika.
Tyle| mem zdaniem synowie Achajscy liczniejsi od Trojan

Mieszkajcych po mie[cie; jednak|e na sojuszników
Z wielu im grodów przybyBo narodu w dzidy zbrojnego,
Który mi wielce zawadza i wbrew mej woli nie daje
Gród IlioDski o licznych mieszkaDcach wyburzy do szcztu.
Dziewi ju| lat okrgBych Diosa wielkiego minBo,
Belki nakoBo okrtów ju| gnij i liny butwiej;
Nasze za[ |ony i dzieci niewinne co w domu zostaBy,
Siedzc tskni za nami, a nasze zadanie zostaje
NiespeBnionem, z powodu którego[my tu tutaj przybyli.
Zatem stosownie jak powiem rozkazu wszyscy sBuchajcie;

Uciekajmy z Bodziami do lubej ziemi ojczystej;
Nigdy i tak nie zdobdziem ju| Troi szorokoulicznej.'
Tak powiedziaB i serce ka|demu w piersi poruszyB,
Rówuie| i wszystkim po tBumach, co nie usByszeli wyroku.
CaBe si ruszy zebranie jak morza baBwany szerokie
W Ikaryjskiej zatoce, gdy wiatr poBudniowy i wschodni
Wzburza je pdzc z obBoków Diosa ojca wiecznego.
Równie jak Zefir gdy Bany obszerne powiewem porusza,
Trzsie gwaBtownie, a kBosy do ziemi si naginaj;
Tak si caBe ruszyBo zebranie; gdy jedni z okrzykiem

Pdz w kierunku okrtów, z pod nóg si wznosi kurzawa
W kBbach wysoko, za[ inni wzajemnie na siebie woBaj,
{eby za statki uchwyci i w bosk je fal wytacza;
Reszta rowy przebiera i wrzawa ku niebu dosiga
Ludzi do domu spieszcych; z pod statków zdejmuj podpory.
ByBby natenczas przedwczesny Argejów powrót nastpiB,
{eby Athen nie byBa zagadBa Her tem sBowem:
'Przebóg o córo przemo|na egidodzier|cy Diosa!
W ten|e to sposób do domu i lubej ziemi ojczystej
Maj si chroni Argejo po Bonie morza obszernem,

Zostawiwszy na chlub Trojanom i Drdanidowi
Dziecko Argosu Helen, dla której tak wiele Achajów
W Troi zginBo, zdaleka od lubej ziemi ojczystej?
Bie|aj wic midzy narody Achajów miedzi okrytych;
Twemi sBodkiemi sBowami zatrzymuj m|a ka|dego,
I nie dozwól by statków dwurzdnych wtaczali do morza.'
RzekBa; nie byBa przeciwna, promiennooka Athene;
Pdem pu[ciwszy si na dóB z wysokich szczytów Olimpu,
Wkrótce potem do szybkich okrtów Achajskich przybyBa.
Tam|e spotyka Odyssa, Diosa rozumom godnego,

Stojcego; nie tykaB on statku ciemnego, wiosBami
Opatrzonego, bo serce i piersi miaB peBne goryczy.
Blisko stanwszy Athene promiennooka mu rzeknie:
'Synu Laerta szlachetny, w pomysBy bogaty Odyssie!
W taki| to sposób do domu i lubej ziemi ojczystej,
Chcecie ucieka wpadajc do wielowiosBowych okrtów,
Zostawujc na chlub Trojanom i Dardanidowi
Dziecko Argejskie Helen, dla której tak wiele Achajów
W Troi zginBo z daleka od lubej ziemi ojczystej?
Bie|aj wic midzy narody Achajskie i dBugo nie zwlekaj;

Twemi gBadkiemi sBowami zatrzymuj rn|a ka|dego,
I nie dozwól by statków dwurzdnych do morza wtaczali.'
RzekBa; zmiarkowaB on gBos bogini do niego mówicej,
Bie|y co prdzej i zruca swój pBaszcz; usBu|nie go podniósB
Keryx Erybat z Ithaki, co byB towarzyszem wyprawy.
Sam za[ idc naprzeciw Agamemnona Atrydy,
Bierze mu berBo dziedziczne wiekami nienaruszone;
Leci z takowem do statków Achajów miedzi okrytych.
Z którym si tylko spotyka wBadyk lub m|em celniejszym.
Zatrzymawszy sio przy nim gBadkiemi go sBowy namawia:

'Dziwny, to nie przystoi by[ równie jak tchórz si obawiaB,
SiedziaBby[ lepiej spokojnie i reszcie siedzie nakazaB.
Me wiem albowiem dokBadnie jakowej jest my[li Atrejon;
Teraz próbuje, lecz wkrótce wychBoszcze synów Achajskich.
Wszak|e nie mogli[my wszyscy usBysze jak w radzie przemawiaB.
Byle on w gniewie co zBego Achajskim synom nie zdziaBaB.
Harda ci bogiem jest dusza u króla bogorodnego;
Chwal ma z daru Diosa i Zeus go miBuje opatrzny.'
Kiedy za[ nadszedB i zoczyB którego z ludu krzykaczy,
BerBem takiego uderzaB, i sBowy go BajaB okrutnie:

'Trutniu zachowaj si cicho i sBuchaj co inni powiedz,
Którzy s lepsi od ciebie; za[ ty niezdara do bitwy,
Bo na ciebie ni w radzie, ni w boju liczy nie mo|na.
Przecie| nie mo|em tu wszyscy Achaje razem królowa.
Zgubnem jest wielowBadztwo; niech jeden bdzie nam panem,
Jeden i królem, któremu syn Krona niezbadanego
.'
Z tak powag przebywa szeregi; za[ oni do rady
NapBywaj napowrót z namiotów idc i Bodzi
Z wrzaw, podobnie jak morza baBwany rozhukanego

Grzmi, o skaliste wybrze|e, i fala zahuczy z Boskotem.
Jedni ju| miejsca zajmuj siadajc rzdami na Bawach;
Tylko jedyny Therzytes gardBowaB, gaduBa bez miary,
Który przywykBy do niecnych wyrazów i my[li w swej duszy,
Pró|no i przeciw porzdku z królami zadziera miaB zwyczaj,
Wytykajc Argejom co tylko si [miesznem zdawaBo.
ByB to czBowiek najbrzydszy ze wszystkich co poszli pod Ilion;
Zyzem patrzcy, na jedn kulawy nog; ramiona
MiaB zgarbione, ku piersi [cie[nione, a z góry spiczast,
GBow, na której sterczaBy kudBy pomidzy Bysin.

GBównie on byB na Pelejd i na Odyssa za|artym,
DogadywaB im bowiem, i wtedy boskiemu Atrydzie
Ostr przymówk dokuczaB rzucajc obelgi; Achaje
ZBo[ci paBali ku niemu i w duszy go nienawidzili.
On za[ Agamemnona wrza[liwie Baja poczyna:
'O co si |alisz Atrydo i czegó| ci jeszcze brakuje?
Miedzi namioty masz peBne, a grono kobiet wybranych
Liczne si w twoim namiocie znajduje, które[my Achaje
Tobie pierwszemu wydali, gdy miasto si zdoby udaBo.
Mo|e ci zBota potrzeba, co rcz, niejeden przynosi

Z Trojan koni poskromców, z Iliony, by syna wykupi,
Pojmanego przezemnie, lub kogo[ innego z Achajów,
Albo te| mBodej kobiety by z ni, miBo[ci za|ywa,
Któr, dla siebie wyBcznie zatrzymasz? Nie godzi si wcale,
Bdc wodzem nieszcz[cie na synów Achajskich sprowadza.
O wy tchórze nikczemni, Achajki nie za[ Achaje!
Z okrtami do domu wracajmy, a jego zostawmy,
Niech|e si w Troi na miejscu darami obBowi, by widziaB,
Czyli my jemu pomaga bdziemy, czy raczej przeciwnie;
Wszak|e on teraz Achilla, o wiele od siebie lepszego

M|a obraziB, bo dary zaszczytu mu zabraB i schowaB.
MaBo naprawd ma |óBci Achilles i zbytnie powolny,
Boby[ inaczej Atrydo po raz ostatni byB zgrzeszyB.'
Tak powiedziaB i BajaB Atryd pasterza narodów
Therzyt; lecz szybko do niego przystpiB boski Odyssej
I z ponurem spojrzeniem go zgromiB ostremi sBowami:
'Ndzny gaduBo Therzycie, acz jeste[ mowc krzykliwym
Cicho bdz i sam jeden z królami zadziera si nie wa|.
Sdz albowiem |e niema lichszego czBowieka nad ciebie
Z tych co z Atreja synami pod Ilion szli na wypraw.

Przeto nie godzi si tobie przed rad o królach wspomina,
Ani te| na nich obelgi miota i czyha na powrót.
Wszakci nie wiemy dokBadnie jak dzieBa takowe si skoDcz,
Ani czy dobrze lub zle powróciemy synowie Achajscy.
[Teraz na Agamemnona Atryd pasterza narodów
Miotasz obelgi tu siedzc, dlatego |e wiele mu dali
Bohaterowie Danajscy; lecz ty go jawnie obra|asz]
Ale ci to zapowiadam i pewno skoDczy si na tem;
Je[li ci kiedy z bredniami takiemi zdybam, jak dzisiaj,
Niech|e natenczas Odyssa na karku gBowa nie stoi,

Ani si te| Telemacha rodzicem nie chc nazywa,
Je[li ja ciebie chwyciwszy nie zedr ci lubej odzie|y,
PBaszcz i chiton i to co miejsce ci wstydu pokrywa,
Ciebie za[ pBaczcego do szybkich wypdz okrtów
Z rady, sromotnie plagami ci obBo|ywszy do syta.'
Tak powiedziaB i berBem uderzyB go w plecy i w rami,
A| si skrciB, a Bzy mu z oczu potokiem si puszcz.
Prga mu krwawa na plecach z pod razów berBa zBotego
WyskoczyBa bolesna, lecz on ze strachu przycupnB
Smutny, ogBupiaB zupeBnie i Bzy ociera poczyna.

Oni za[ cho oburzeni, serdecznie z niego si [miali;
Widzc go tak si odezwaB niejeden do swego ssiada:
'Przebóg ju| liczne Odyssoj szlachetne dzieBa dokonaB,
Mdre podajc zamiary, lub zagrzewajc do wojny;
Teraz atoli najlepiej si wszystkim Argejom zasBu|yB,
Tego potwarc, krzykacza podBego zmusiwszy by milczaB.
Jego zuchwalstwo nie prdko si wicej o to pokusi
{eby grubemi sBowami ksi|tom ubli|a si wa|yB.'
Tak mówiBo pospólstwo; lecz miasta burzcy Odyssej
PowstaB berBo podnoszc, a przy nim w keryxa postaci

Pallas Athene stanBa by ludom nakaza milczenie,
{eby tak pierwsi jak równie| ostatni ze synów Achajskich,
Mow zdoBali usBysze i rad nale|nie rozwa|y;
Mdrze i z dobr wol przemówiB do nich i radziB:
'Królu Atrydo, na teraz Achaje ci pragn okaza
Zawstydzonego uwszystkich [miertelnych jzykiem mówicych,
Nie chcc wykona przyrzeczeD co dawniej tobie czynili,
Kiedy si tutaj wybrali z Argosu koniorodnego,
Jako zburzywszy warown Ilion, do domu powrócisz.
Owszem zarówno jak dzieci maluczkie, lub wdowy kobiety,

{ale pomidzy sob wywodz by wraca do domu.
Wprawdzie si praca uprzykrzy i tskno ka|demu powraca.
Je[li kto bowiem cho miesic z daleka od |ony zostaje,
Przykro mu siedzie na wielowiosBowym okrcie, gdy burze
Przytrzymuj zimowo i morze falami wzburzone;
Dla nas atoli ju| rok dziewity w swym biegu powraca,
Odkd siedzimy na miejscu; to| nie mam za zBe Achajom
Je[li nareszcie im skuczno przy Bodziach obszernych; jednak|e
HaDb tak dBugo zostawa, a potem z niczem powraca.
Znie[cie to drodzy i chwilk czekajcie, |eby[my wiedzieli,

Czyli prawdziwie nam Kalchas, albo te| mylnie wywró|yB.
Dobrze nam bowiem wiadomo i wszyscy jeste[cie [wiadkami,
Których Kiery [miertelne do grobu jeszcze nie wziBy,
'Wszakci jak |eby to wczoraj gdy Bodzie Achajskie stanBy
W Aulidzie, by Priamowi zagBad gotowa i Troji;
My za[ wtedy przy zródle na po[wiconych oBtarzach
Hekatomb wybran skBadali bogom w ofiar,
W cieniu jawora piknego zkd woda pBynBa srebrzysta;
Tam si nam wielki znak objawiB: o Busce ognistej,
Smok straszliwy na [wiat przez Olimpijczyka wydany,

Z po za oBtarza sunwszy na jawor groznie si spina.
Na nim w gniazdeczku siedziaBy maluczkie wróbla pisklta,
Na gaBzce najwy|szej pod li[ciom z bojazni ukryte,
ByBo ich osiem, a matka dziewita co zniosBa ptaszta.
Wszystkie te biedne stworztka [wiergotajce po|era;
Matka wokoBo kr|yBa bolejc nad dziemi drogiemi,
WkoDcu si ku niej zwróciwszy za skrzydBa biedaczk uchwyciB.
Kiedy za[ wróbla pisklta po|arB i matk zarazem,
Ten|e bóg co go wysBaB, na znami go cudu postawiB;
W kamieD go bowiem zamieniB syn Krona niezbadanego;

My za[ wokoBo stojcy dziwili si temu co zaszBo.
Tak si znaki zBowrogie w[ród hekatomby zjawiBy,
Kalchas atoli natychmiast proroctwo takie ogBosiB:
'Czemu| jak niemi stoicie Achaje bujnokdzierni?
W takiej postaci nam Zeus opatrzny wró|b zesyBa,
Pózno dopiero si sprawdzi, lecz sBawa jej nigdy nie zginie.
Owó| jak on to pisklta wróblowe i matk podusiB,
Których o[mioro, dziewita za[ matka co zniosBa ptaszta;
Tako| i my tyle| lat w tem miejscu bdziem wojowa,
W roku dziesitym za[ miasto szcrokouliczne zdobdziem!'

Wtedy on tak przepowiadaB, a wszystko si dzisiaj zi[ciBo.
Zatem wytrwajcie tu wszyscy Achaje na Bydach okuci.
Póki nie wezmiem przemoc wielkiego miasta Priama.'
Tak powiedziaB Argeje krzyknli razno (z okrtów
Grozny si odgBos rozchodzi tak silnie wrzasnli Achaje)
Przyklaskujc przemowie boskiego Laertiadesa.
Wtedy si tak|e odezwaB Gestor wite| GrereDski:
'Przebóg zaprawd jak widz podobnie do dzieci bajecie
GBupie, które si wcale nie troszcz o dzieBa wojenne.
Gdzie| si nasze umowy i wierne przysigi podziaBy?

Bodajby poszBy z dymem i rady i m|ów zabiegi,
Z wina ofiary czystego i zaprzysi|one porki;
Pró|no tu bowiem si sBowy kBóciemy i [rodka |adnego
Nie mo|emy wymy[le, tak wiele ju| czasu zbawiwszy.
Ty za[ Atryclo i teraz, jak dawniej z niezBomnym zamiarem
Stój na czele Argejów przy ci|kich trudach bojowych;
Niech tani jeden lub drugi zmarnieje, co mimo Achajów
Rady na stronie ukBada, (z pewno[ci im si nie powiedzie)
{eby do Argos powraca, nim egidodzier|cy Diosa
Przyrzeczenie si faBszem oka|e, czyli przeciwnie.

Twierdz albowiem, |e ku nam si skBoniB przemo|ny Kronion
Dnia onego, jak wsiedli do szybkobie|cych okrtów
Argejowie, nioscy Trojanom po|og i zgub;
Z prawej uderzyB piorunom, przychyln wró|b zwiastujc.
Zatem niech nikt si nie wa|y na powrót do domu nastawa,
Zanim w Bo|u nie spoczB przy której z maB|onek TrojaDskich,
{eby si zem[ci za wszystkie Heleny zgryzoty i smutki.
Je[li za[ komu tak strasznie, do domu si zechce powraca,
Niechaj si chwyta ciemnego, zdobnego wiosBami okrtu,
Aby si przed innemi doczekaB kary i [mierci.

Zatem o królu rozwa|aj dokBadnie i sBuchaj drugiego;
Niechaj dla ciebie pró|nemi nie bd sBowa co rzekn.
WedBug rodów i plemion wybieraj m|ów Atrydo,
{eby si rodów rody trzymaBy, a plemion plemiona.
Jezli sobie tak poczniesz, a pójd za tob Achaje,
Wtedy si dowiesz kto z wodzów niegodnym i który z narodów,
Który za[ m|nym, bo bd o swoj spraw si bili;
Równie| i poznasz, czy z boskich wyroków grodu nie bierzesz
Czyli te| z ludzi tchórzostwa i nieznajomo[ci wojennej.'
Rzeknie mu na to w odpowiedz pot|ny król Agamemnon:

'W radzie naprawd o starcze zwyci|asz synów Achajskich.
{ebym to ojcze Diosie, Apollinie mo|ny, Atheno!
Takich dziesiciu rajców napotkaB po[ród Achajów;
Wtedy by szybko si gród Priamowy do zguby nachyliB,
Pod naszemi rkoma zdobyty i w niwecz obrócon.
Egidodzier|ca Kronides atoli mnie smutkiem dotyka,
Który pomidzy niesnaski i marne swary mnie rzuca.
Tako| i ja z Achillesem si pokBóciBem o dziewk
Nieprzyjaznemu sBowami, lecz ja si kBóci poczBem;
{eby[my tylko si kiedy na jedno zgodzili, natenczas

Nie odwlecze si zguba dla Trojan, ani o troszk.
Idzcie si teraz posili by ka|dy do walki byB gotów;
Dobrze niech ka|dy sw dzid zaostrzy i tarcz nastawi,
Dobrze i szybkobie|cym rumakom obroki zasypie,
Dobrze i wóz naokoBo obejrzy i my[li o bitwie,
By[my si przez dzieD caBy potyka w boju zdoBali.
Wcale albowiem spoczynku nie bdzie, ani cokolwiek,
Chyba |e noc nadchodzca walczcych odwag rozbroi.
KoBo piersi na pewno si tobie zagrzej od tarczy
Pokrywajcej rzemienie, a rka na kopji zdrtwieje;

Bdzie si pociB i koD cigncy tw gBadk powózk.
Je[li za[ kogo zobacz, co z dala od bitwy by pragnB
Pozostawa nieczynnie przy obBczastych okrtach,
Taki z pewno[ci, nic umknie od psów i ptaków drapie|nych.'
SkoDczyB; Argeje huknli dono[nie, zarówno jak fala
KoBo stromego wybrze|a, gdy wiatr j pdzi z poBudnia
Prosto na skaBy sterczce; od których baBwany nie schodz.
Wcale, bo ka|dy je wiatr, to ztd, lub z owad zatacza.
Hurmem ruszyli si wszyscy i szybko po Bodziach rozeszli,
Ognie rozpal w namiotach, by straw porann gotowa.

Ka|dy innemu z przedwiecznych urzdza bogów ofiary,
Proszc by [mierci unikn i ci|kiej Aresa roboty.
Wtedy woBu po[wiciB Atrydes ksi|e narodów,
Picioletniego, tBustego na chwaB mo|nemu Kronidzie;
Najcelniejsz starszyzn ze wszystkich Achajów przywoBaB,
Przed wszystkiemi Nestora i ksicia Idomeneja,
Potem atoli Ajaxów obojga i syna Tydeja,
Na szóstego Odyssa, Diosa rozumem godnego.
Sam ze siebie nadeszedB o gBosie Menelaj dono[nym,
PoznaB on bowiem w umy[le, jak bratu ci|yBa robota.

KoBo woBu stanwszy podnosz jczmieD ofiarny;
Po[ród nich modBy rozpoczB i rzekB Agamemnon pot|ny:
'SBawny Diosie najwy|szy, pochmurny co mieszkasz w etherze!
Bodajby sBoDce nie zaszBo i wieczór ciemny nie zapadB,
Zanim na dóB nie pozrucam wysokich Priama szczytów
Dymem skopconych, i ogniem nie spal srogim podwoi,
Nie rozedr chitonu w kawaBki na piersi Hektora,
Mieczem przeszywszy, a wielu mu towarzyszy z pod boku
Runie w kurzaw i ziemi zbami bdzie rozrywa.'
Tak si modliB atoli nie sBuchaB go wcale Kronion;

PrzyjB on wprawdzie ofiary, lecz klski bolesne gotowaB.
Oni modlitwy odbywszy i ziarna [wicone rzuciwszy
Cign za szyj ofiary, bij i skóry zdejmuj,
Wykrawaj udzce i sadBem wokoBo podwójnie
ObBo|ywszy drobnemi kawaBki misa przykryj.
Wszystko to razem na Bupkach spaliwszy z li[ci obranych,
KBad na ro|na jelita i obracaj nad ogniem.
Kiedy si udzce spaliBy i caBe spo|yto jelita,
Reszt w kawaBki skrajawszy na ro|nach poosadzali,
Potem starannie upiekBszy na powrót z ro|en [cignli.

Wreszcie ustali z robot i uczt przygotowawszy,
Je[ poczli, dla wszystkich starczyBa wspólna biesiada.
W koDcu gdy Wszyscy napoju i jadBa mieli do syta
Z mow si do nich obróciB Nestor witez GereDski:
'Dzielny Agamemnonie Atrydo królu narodów!
Nie gadajmy ju| teraz tu wicej, ani na pózniej
DzieBa nie odkBadajmy od boga nam powierzonego.
Niechaj|e zaraz keryxy Achajów miedzi okrytych
Naród zwoBuj, co teraz gromadzi si koBo okrtów,
My za[ tu zgromadzeni Achajów liczne szeregi

Przebiegajmy, by prdzej do walki ostrej zagrzewa.'
RzekB; Agamemnon ksi|e narodów nie byB przeciwnym.
Natychmiast nakazuje keryxom o gBosie dono[nym,
NawoBywa do boju Achajów bujnokdziernych.
Oni woBaj, a tamci si wszyscy raznie gromadz.
Jedni przy Atrejonie królowie od boga zrodzeni
Pdz skBadajc szeregi, w[ród nich sowiooka Athene
Dzier|c egid wspaniaB o wiecznej mBodo[ci i sile;
Na niej sto zBotolitych kutasów za wiatrem powiewa,
Piknie splecionych, a ka|dy byB wart hekatomb zupeBn.

ZwiatBem z daleka migajc przebiega z ni naród Achajski,
Pdzc ich naprzód, a w serce ka|demu leje odwag,
{eby si bi nieustannie i w boju m|nie potyka.
To te| o wielo im sBodsz si bitwa ni| powrót wydaje
W wydr|onych okrtach do lubej ziemi ojczystej.
Równie jak pBomieD zBowrogi zapala na szczytach górzystych
Puszcze niezmierne, i z dala czerwona Buna ja[nieje;
Tako| i przy ich pochodzie od spi|u groznego strzelaBa
Jasno[ na wszystkie strony, przez ether nieba sigajc.
Tam|e jak ptaków skrzydlatych si stada liczne zbieraj,

Gsi, albo |urawi, lub dBugoszyjastych Babdzi,
W po[ród niziny Azyjskiej, w blisko[ci nurtów Kaystria,
Tdy owdy lataj i dokazuj skrzydBami,
Wreszcie zni|aj si z krzykiem, a| zaszele[ci na Bce;
Tako| i onych z namiotów i Bodzi narody przeliczne
Na Skamandra pBaszczyzn si lej; a ziemia pod niemi
Groznie zattniaBa od chodu i kopyt rumaków.
Wszyscy w dolinie Skamandra kwiecistej rzdem stanli
Niezliczeni, jak li[cie i kwiaty co puszcz na wiosn.
Albo jak much latajcych przeliczne roje si zbior,

Które bez przerwy si krc wokoBo szaBasu pasterza,
W por wiosenn, gdy mleka do brzegów skopce s peBne,
Tyle| i przeciw Trojanom Achajów bujnokdziernych
W gBadkiej stanBo równinie, o zgub ich pragnc przyprawi.
Równie jak pasterz swe kozy gromadzc w obszernych pastwiskach
Aatwo rozdzieli potrafi, gdy w liczbie si z sob zmieszaj;
Tak i wodzowie walczcych bdz tu, bdz tam przydzielaj,
Aby do bitwy uderzy; [ród nich Agamemnon przemo|ny,
Z oczów i gBowy do, Zeusa, co gromem si cieszy podobny,
Do Aresa przepask a piersi do Pozejdaona.

Równie jak buhaj w stadzie ogromem wszystkich przewy|sza
W po[ród pastwiska; on bowiem przoduje woBom zuchwale;
Tako| Atryd w dniu onym wspaniale Zeus przyozdobiB
{e z bohaterów tak wielu si wydaB najokazalszym.
'Teraz mi Muzy zwiastujcie co w domach Olimpu mieszkacie;
Jako boginiom wiadome wam wszystko i byBy[cie przytem,
My[my za[ tylko sByszeli o sBawie, lecz wcale nie wiemy,
Jacy ksi|ta i wodze stawali na czele Danajów.
Co do narodów, to nazwa lub o nich powiedzie nie zdoBam,
Chobym i dziesi jzyków i piersi dziesi posiadaB,

Oraz i gBos niezu|yty i serce ze spi|u wykute,
Je[li mi Muzy z Olimpu, Diosa egidodzier|cy
Córy nie wspomn o wszystkich, co poszli wypraw na Ilion.
Wodzów atoli okrtów i wszystkie okrty wymieni.'
Peneleos i Lejtos wodzami byli Bojotów
Równie| Arkezilaos i Prothoenor i Klonios
Którzy za[ w Hyrii mieszkaj i w Aulidzie w skaBy obfitej,
Schojny i Skolu le[nego i Etejona mieszkaDcy,
Niemniej z Thespii i Graji i z Mykalezu równego,
Których siedziby s w Hannie w Eilesion lub Erythrei,

Potem z Elejon krajowcy i z Hyly i Peteona,
Z grodu MedeoDskiego piknego i z Okaleji,
Z Eutrezydy i Kopy i z Thysby w goBbie obfitej,
Którzy z Koronii pochodz i z Haliartu |yznego,
Którzy dzier|yli Platej i w Glizie maj siedziby,
Którzy gród Hypotheb zbudowan ozdobnie posiedli,
Zwity prócz tego Onchestos i gaj PozydoDski zielony,
Którzy siedzieli w Midei, lub w Arnie o licznych winnicach,
Anthedona mieszkaDcy i Nizy dalekiej granicznej;
Ci wyruszyli w pidziesit okrtów, a w ka|dym okrcie,

Sto dwadzie[cia mBodzie|y Bojotów szBo na wypraw.
Którzy mieszkali w Aspledoni w grodzie Minejskim Orchomnie,
Temi dowodziB Askalaf i Jalmen synowie Aresa,
Których zrodziBa w domostwie Aktora Azejdy, wstydliwa
Astyocheja dziewica, wyszedBszy na górna, komnat,
Gdzie pokryjomu si Bo|em z Aresem pot|nym dzieliBa;
Oni w trzydzie[ci gBbokich okrtów szli na wypraw.
Hufcem atoli Fokeów kierowaB Epistrof i Schedios,
Wielkodusznego Iflty synowie Naubolidy;
Którzy za[ Kyparyss i Python skalisty dzier|yli,

Kryz wspaniaBa i równie| Daulid i Panopej,
Ludzie co w Anemorei i koBo Jampola mieszkali,
Jako| i koBo strumienia Kefiza boskiego siedzcy,
Równie| i ci co Lilaj nad zródBom Kefiza dzier|yli;
Z niemi czterykro dziesi pBynBo ciemnych okrtów.
Oni wokoBo Fokeów gromadzc swoje szeregi,
Zaraz przy boku Bojotów od skrzydBa lewego stanli.
Nad Lokrami dowodziB Olejczyk Ajas najszybszy,
MaBy; |e ani go równa z Ajaxem TelamoDczykiem,
Mniejszy o wiele i wzrostu drobnego, w pancerzu pBóciennym.

W boju na dzidy Achajów i wzystkich przewy|szaB Hellenów];
Którzy dzier|yli Opoent i Kynos i Kalliaros,
Z Bessy, Skarfy i piknej Augajeskiej krainy,
Z Tarfy i z Throniona, gdzie pBynie strumyk Boagria;
Z niemi razem czterdzie[ci okrtów ciemnych pBynBo,
Lokrów, którzy mieszkaj naprzeciw [witej Ewbeji.
Którzy Ewboj dzier|yli, Abanci o sercu odwa|nem,
Ejrytrej, Chalkid i winorodn Histej,
Kerynth le|cy nad morzem, Diosa miasto wspaniaBe,
Równie| i ci co Karystos dzier|yli i w Styrze mieszkali;

Temi wszystkiemi dowodziB Elfenor ze szczepu Aresa,
Chalkodonta potomek, naczelnik Abantów odwa|nych.
Jego szybci Abanci sBuchaj, co w tyB zaczesuj
WBosy, do kopii sposobni, a z wypuszczonemu dzidami
Naprzód si rw, by zbroje na piersiach wrogów przebija;
On ze sob czterdzie[ci okrtów ciemnych prowadziB.
Którzy Atheny dzier|yli, gród w domy strojny bogate,
Wielkodusznego Erechty krain, którego Athene
Córa Diosa chowaBa (rodziBa go |yzna ziemica),
Ona mu daBa siedzib w Athenach w [wityni bogatej;

Tam jej pali na cze[ barany i woBy wybrane,
MBodzie| AteDska corocznie w kr|cym czasów obiegu;
Niemi atoli dowodziB Menestbej, syn Peteona.
Z ludzi na ziemi |yjcych mu |aden dorówna nie zdoBaB
W szykowaniu rumaków i m|ów tarcze nioscych.
(Jeden go Nestor przewy|szaB, lecz on byB wiekiem dojrzalszy);
On za sob pidziesit okrtów ciemnych prowadziB.
Od Sal aminy dwana[cie okrtów Ajas prowadziB,
.
Którzy dzier|yli Argos i Tyrynth murami warowny,

Hermion, oraz Azyn nad brzegiem zatoki gBbokiej,
Ejonej i Trojz i winem sByncy Epidaur,
Którzy w Eginie mieszkali i w Mazie, moBojcy Achajscy;
Temi naczelnie dowodziB Diomed o gBosie dono[nym,
Oraz i syn ukochany sBawnego Kapana Sthenelos;
Boskiej Eryal postaci byB z niemi trzecim dowódc,
Syn Talajonidesa, Megisty króla mo|nego.
Wodzem atoli naczelnym byB Diomed o gBosie dono[nym;
Osiemdziesit okrtów za niemi ciemnych pBynBo.
Którzy cignli z Mykeny strojnego miasta w domostwa,

Z bogatego Korynthu i z piknych ulic Kleony,
Którzy w Orneji uroczej i koBo Arajthry mieszkali,
Oraz w Sykyonie, któremu Adrestos pierwszy królowaB,
Hyperezyi mieszkaDcy i Gonoessy wysokiej,
Którzy dzier|yli Pellen i koBo Aigios mieszkali,
KoBo caBego wybrze|a Helik szerok obsiadBszy;
Tych Agamemnon pot|ny prowadziB w setce okrtów,
Syn Atreja, najwicej szBo za nim wyborowego
Wojska; lecz on przywdziawszy [wiecc zbroj spi|ow,
Pysznie wystpiB i tem bohatery wszystkie przewy|szaB,.

Przeto |e byB najt|szym i wojska najwicej prowadziB.
Lakedemony mieszkaDcy gBbokiej, jarami porznitej,
Fary, Sparty i Messy, gdzie stada goBbi lataj,
Mieszkajcy w Bryzejach i piknie le|cych Awgejach,
Którzy dzier|yli Amykl i Helos miasto nadmorskie,
Równie| majcy siedziby wokoBo Ojtyla i Lay,
Temi brat jego dowodziB, Menelaj o gBosie dono[nym,
Z sze[dziesicioma Bodziami, lecz oni z osobna cignli.
Sam szeregami kierowaB, ufajc wBasnej odwadzo,
Zagrzewajc do wojny, a w sercu pragnB gorco,

Wszystkie Heleny zniewagi i smutki pom[ci na wrogach.
Którzy mieszkali w Pylosic i piknych Areny dolinach,
W brodzie Alfeja Thryenie i w Ajpie, mie[cie wspaniaBem,
Którzy w Amfigenei i Kyparyssie mieszkali,
W Pteleos, Helos i Dorios, gdzie muzy trafunkiem spotkaBy
Thrakijczyka Thamyr, i [piewa mu wicej nie daBy,
Kiedy z Ojchali przybywaB przy Ojchalejskim Erycie;
ChlubiB si bowiem zuchwale, |e [piewem pokona potrafi
Nawet i Muzy, potomstwo Diosa co trzsie egid;
One za[ rozgniewane [lepot go tknBy, a boskiej

Pie[ni go pozbawiwszy o cytrze kazaBy zapomnie;
Temi na czele dowodziB. Nestor witez GereDski;
Dziewidziesit okrtów obszernych za nim pBynBo.
Którzy Arkady dzier|yli u stóp Kylleny spadzistej,
KoBo Ajpyckiej mogiBy, gdzie m|e walcz na ostro,
Którzy w bydBo bogaty Orchomen i Peneos dzier|,
Kyp, Strat, Enisp, gdzie wiatry cigle dmuchaj,
Mieszkajcy w Tegei lub Mantynei uroczej,
Którzy w Stymfelu siedzieli i ziemi orali w Parhazyi;
Tym Agapenor mo|ny, syn Ankajosa przewodziB;

Aodzi prowadziB sze[dziesit, a w ka|dej wielu z Arkadyi
M|ów szBo na wypraw, wytrawnych, w sztuce wojennej.
Sam Agamemnon ksi|e narodów im Bodzie darowaB
Opatrzone wiosBami, by ciemne morze przerzyna,
Syn Atreja, bo dzieBa morskiego nie byli [wiadomi.
Którzy w Buprazionie i boskiej Elidzie mieszkali,
Równie| i których [cie[niaBa Hyrmina i Myrsyn graniczny,
Z boku drugiego atoli Alejzios i skaBy OleDskie,
Mieli a| czterech dowódców, a ka|dy na czele dziesiciu
Szybkich okrtów wystpiB z zaBoga m|ów Epejskich.

Amfimachos byB pierwszym dowódca, a Thalpios drugim,
Ten byB synem Kteata Eryty, ów Aktoriona;
Dalej Amarynkejdes dowodziB silny Diores,
Czwartym oddziaBem kierowaB Polixen do bogów podobny,
Agasthenosa potomek Awgeji ksicia mo|nego.
Którzy pochodz z Dulichia i [witych wysp Echinadzkich,
Po za morzem daleko naprzeciw Elidy le|cych,
Temi dowodziB Meges, Aresa rówiennik, Pylejczyk,
RodziB go bowiem Pylej wojownik, Diosa wybraniec;
Pogniewawszy si z ojcem opu[ciB on kiedy[ Dulichion;

Jemu towarzyszyBo czterdzie[ci ciemnych okrtów.
Wielkodusznemi Odyssej dowodziB Kefalenami,
Którzy dzier|yli Ithak i Neryt o lasach szumicych,
W Krokylei mieszkali lub w Aigilipie skalistej,
KoBo Zakynthu dzier|awy i w Samos majcy siedziby,
CaBe obsiadBszy wybrze|e i wyspy le|ce naprzeciw;
Niemi dowodziB Odyssej Diosa godny rozumem;
Jemu sBu|yBo dwana[cie okrtów o [cianach czerwonych.
Syn Andrajmona Thoas prowadziB Aetolów szeregi;
W Pleurach siedziby majcy, w Olenie a tak|e w Pylenie,

Kalydonie skalistym i w gBo[nej sBaw Chalkidzie;
Wielkodusznego Ojneja synowie ju| bowiem nie |yli,
Równie| i jego zabrakBo, Meleagr pBowy za[ umarB;
Poruczono mu zatem prowadzi wszystkich Aetolów,
Za nim ciemnych okrtów postpowaBo czterdzie[ci.
KreteDczykami dowodziB Idomen kopijnik wyborny;
Którzy dzier|yli Knozos i obmurowan Gortyn,
Lyktos, Milet i skaBy biaBemi [wieccy Lykastos,
Oraz i grody Fajstos i Rytios o licznych mieszkaDcach,
Inni którzy zasiedli na Krecie sto grodów liczcej.

Temi na czele dowodziB Idomen sBawny kopijnik,
Wraz z Merionem, co równie jak Enyal m|e morduje;
Osiemdziesit okrtów za niemi ciemnych pBynBo.
Heraklikes Tlepolem, i dzielny i silnej budowy
Dziewi z Rodu okrtów prowadziB Rodian butnych,
Których troje zasiadBo pot|nych w Rodzie pokoleD,
W Lindos i w Jelyzos i w biaBo [wieccym Kameiros.
Ostro na dzidy walczcy dowodziB niemi Tlepolem,
Herkulesowej potdze zrodziBa go Astyocheja,
Kiedy j porwaB z Efiru, z nad brzegu rzeki Selleon,

Wiele zburzywszy grodów, m|ów od boga zrodzonych.
Ledwo si w gmachach wytwornych Tlepolem na m|a wychowaB,
Wnet kochanego wuja wBasnego rodzica zabija,
Wiekiem ju| podeszBego Likymna, potomka Aresa.
Szybko wic Bodzie buduje i kup zebrawszy narodu,
SzukaB na morzu schronienia, bo inni mu zemst grozili
Heraklesa potgi synowie i wnuki przeliczni;
Wiele w tuBaczce doznawszy do Rodu wreszcie si dostaB;
W trojgu oddziaBach szczepowych tam zamieszkali; Baskawie
Zeus im pomagaB, co ludzmi, zarówno i rzdzi bogami,

To te| boskiemi dostatki obsypaB ich mo|ny Kronion.
Nirej trzy równolegBe okrty od Symy prowadziB,
Nirej Aglay potomek i Haroposa ksi|cia,
Nirej najurodziwszy z m|ów co poszli pod Ilion
Z wszystkich Danajów, z wyjtkiem nieskazitelnego Pelejdy;
Ale byB mikkim w boju i naród mu sBu|yB nieliczny.
Którzy za[ koBo Nizyru Krapatha i Kaza mieszkali,
W Kosie Eurypylosa grodzie, na wyspach Kalydnos,
Temi dowodz Fejdyppos i Antyf szermierze odwa|ni,
Obaj synowie Thessala, wBadyki ze szczepu Herakla;

Ich rozkazów sBuchaBo trzydzie[ci Bodzi obszernych.
Teraz przechodz do tych co w Pelasgijskim Argosie
Zamieszkali, a równie| w Alopie, Alos i Trechi,
Którzy dzier|yli Hellad o piknych kobietach i Fthyj,
Mianem Hellenów ich zwano, Achajów lub Myrmidonami;
ByBo ich Bodzi pidziesit, a niemi dowodziB Achilles.
Oni za[ w bitwie okrutnej nie brali udziaBu |adnego,
M|a nie majc obecnie, by ich szeregami dowodziB.
Le|aB albowiem w okrtach Achilles w biegu najszybszy,
Rozgniewany z powodu Bryzeidy o piknych warkoczach,

Któr przemoc z Lyrnessu po wielkich byB zabraB mozoBach,
Lyrnes do szcztu zburzywszy i mury warowne ThebaDskie;
Wtedy Epistrof i Mynet od jego polegli oszczepu,
Króla Ewena potomstwo z plemienia Selapiadejskiego;
Z jej to powodu si gniewaB, lecz wkrótce miaB powsta do boju.
Którzy dzier|yli Fylak i bBonia Pyrazu kwieciste,
Kraj ulubiony Demetry, i bydBo Ithon rodzcy,
Antron le|cy nad morzem, i Ptelej o |yznych pastwiskach;
Temi Protezylaos, Arejczyk naczelnie dowodziB
Jeszcze za |ycia; lecz wtedy go czarna ziemia objBa.

Z krwawem od smutku obliczem zostaBa w Fylace maB|onka
Oraz i dom nieskoDczony; zabija go wojak DardaDski
WBa[nie gdy z Bodzi wyskoczyB, najpierwej ze wszystkich Achajów.
Mimo to bez dowództwa nie byli, cho wodza im brakBo,
Ale ich w szyki uBo|yB Podarkes Aresa potomek,
Syn Ifikla, Fylakis go rodziB stadami zamo|ny,
ByB za[ bratem rodzonym dzielnego Protezylasa,
MBodszy latami, bo tamten byB starszym, a razem silniejszym.
[Protezylaos bohater, Arejczyk, lecz wodza nie brakBo
Wojsku, jednak|e tskniBo za wodzem szlachetnym i dzielnym;]

Ciemnych okrtów czterdzie[ci pod jego przewodem pBynBo.
Fery mieszkaDcy, le|cej nad Bojbejskiemi wodami,
Bojby, Glafiry i miasta Jaolka o domach zamo|nych;
Temi w dziesi i jeden okrtów, Admeta potomek
Ewmel dowodziB, którego Admecie zrodziBa Alkestis,
Boska niewiasta, z córeczek Peliasa najurodziwsza.
Którzy wokoBo Methony i piknej Thawmakii mieszkali,
Meliboj dzier|yli, skaBami sterczcy Olizon,
Temi dowodziB Filoktet, Buczniczej sztuki [wiadomy,
W siedem okrtów, a w ka|dym pidziesit byBo wio[larzy,

BiegBych w strzelaniu z Buku i ludzi w boju odwa|nych.
Ale on le|aB na wyspie cierpieniem srogiem zBo|ony,
W [witym Lemnos, bo tam go synowie Achajscy odeszli,
Ci|ka toczyBa go rana, przez w|a strasznego zadana;
Tam|e on le|aB w bole[ciach, lecz wkrótce mieli pamita
KoBo swych Bodzi Argeje o Filoktecie ksi|ciu.
Mimo to bez dowództwa nie byli, cho wodza im brakBo;
Ale ich Medon szykowaB, Oileja nieprawy potomek,
Jego za[ Rene zrodziBa Oilowi co grody wywraca.
Którzy dzier|yli Trykk, a niemniej Ithom skalist,.

Oraz Ojchali, warowni Ojchalejskiego Eryta;
Temi znów dowodzili Asklepia obaj synowie,
Biegli lekarze, nazwiska Machaon i Podalejros;
Oni trzydzie[ci obszernych okrtów na wojn stawili.
Którzy w Ormenion mieszkali, w pobli|u zródBa Hyperii,
Którzy dzier|yli Asterios i biaBe Tytana pagórki,
Temi dowodziB Erypil, Ewajmona sBawny potomek;
Za nim czterdzie[ci ciemnych okrtów szBo na wypraw.
Którzy dzier|yli Agryss i koBo Gyrtony mieszkali,
Orth, Helon i gród Oloossa biaBo [wieccy;

Temi znów Polipoites wytrwaBy w bitwie dowodziB'
Pejrithoa potomek, z Diosa wiecznego si rodziB;
SBawna Hippodameia zrodziBa go Pirythoowi,
Tego samego dnia co pokonaB potwory kudBate;
ZruciB ich wtedy z Pelionu i zagnaB w Ajthyków krain;
Nie bez pomocy, lecz z nim Leontej Aresa potomek,
Syn waleczny hardego Korona Kaineadesa;
Za nim czterdzie[ci ciemnych okrtów szBo na wypraw.
Gunej od Kyfu prowadziB dwadzie[cia dwoje okrtów;
Za nim cignli Eniony i w boju odwa|ni Perajby,

Równie| i którzy swe domy w Dodonie mroznej stawiali,
Ziemi orajc nad brzegiem piknego Titareziona,
Który sw wod przejrzyst do Penejonu wypuszcza,
Nigdy jednak|e z nurtami si Penejonu nie Bczy,
Ale po wierzchu wody na sposób oliwy si trzyma,
Bdc Styxa odnog, co groznej przysigi jest [wiadkiem.
Protoos Tenthredona potomek Magnety dowodzi!,
Którzy za[ koBo Peneja i Pelios gstole[nego
Zamieszkali, na wodza szybkiego Protoa mieli;
Za nim czterdzie[ci ciemnych okrtów szBo na wypraw.

Tacy wic byli wodzami i ksi|tami Danajów.
Który byB z nich najlepszym, opowiedz mi teraz o Muzo!
Z m|ów, a tak|e z rumaków, co poszli z Atreja synami.
Konie o wiele najlepsze posiadaB Feretiades,
Ma[ci tej samej i wieku, grzbietami równemi do wagi,
Ewmelos niemi kierowaB, jak ptaków lot byBy szybkie;
SrebrnoBuczysty Apollon w Penei byB je wychowaB,
Obie kobyBy Aresa pogró|k do walki niosce.
Z m|ów atoli najlepszym byB Ajax, syn Telamona,
Póki si gniewaB Achilles, bo ten|e byB t|szym o wiele,

Jako| i konie co wiozBy nieskazitelnego Pelejd.
Lecz on w zaokrglonych okrtach po morzu bie|cych,
Le|aB peBen urazy do Agamemnona Atrydy
Wodza narodów; a wojska po stronie wybrze|a morskiego,.
ZabawiaBy si cigle rzucaniem oszczepów i dysków,
Albo strzelaniem z Buku; za[ konie ka|dego przy wozie,
Skubic lothus i ró|ne trawiska po bagnach rosnce,
OdpoczywaBy, a wozy przykryte opon w namiotach
StaBy ksi|cych; za[ wojsko nie majc wodza dzielnego,
Tutaj i ówdzie BaziBo w obozie od bitwy zdaleka.

Tamci wic szedli jak ogieD, co pola dokoBa po|era;
Ziemia zajekBa, podobnie gdy Zeus lubujcy w piorunach,
W gniewie chBoszcze gromami ziemic koBo Tyfonu,
W stromej Arymie gdzie le|y jak mówi siedlisko Tyfona;
Tako| i pod ich stopami jczaBa rozlegBa ziemica,
Kiedy si pochód rozpoczB i szybko szli po równinie.
Irys o wietrznych nó|kach przybyBa do Trojan, wysBaniec
Egidodzier|cy Diosa, nowin przynoszc zBowrog;
Oni wic koBo Priama podwoi si w rad zebrali
Wszyscy pospoBem, tak dobrze starszyzna jako i mBodzi.

Blisko stanwszy poczBa o szybkich nó|kach Iryda,
Z gBosu podobna do syna wBadyki Priama Polity,
Któren u Trojan pilnowaB na warcie, dufajc zwinno[ci,
Siedzc wysoko na szczycie mogiBy Ajzyta starego,
Chwili czychajc gdy z Bodzi uderz do szturmu Achaje;
W jego postaci poczyna o wietrznych nó|kach Iryda:
'Starcze! jeszcze ci zawsze s miBe pró|ne gadania,
Równie jak |eby w pokoju, wybuchBa za[ wojna niezmierna.
Me po raz pierwszy zaprawd znajduj si w m|ów potyczce,
Alem nigdzie takiego i tyle narodu nie widziaB;

Prawie jak li[cie albowiem, lub jak by piasek z wybrze|a,
Zalegaj równin, by zewszd uderzy na miasto.
GBównie ja tobie Hektorze polecam, by[ tak mi si sprawiB;
W Priama grodzie pot|nym znajduje si moc sojuszników,
Ka|den innego jzyka, z narodów co ziemi obsiedli;
Mechaj wic ka|den m| na czele staje podwBadnych,
Naprzód ich wyprowadzi, a mieszczan w szeregi szykuje'.
RzekBa; lecz Hektor nie straciB z uwagi przestrog bogini,
Zaraz narad rozwizaB, i wszyscy ku murom wypadli,
Bram na ro[cie| otwarto i tBumy na zewntrz si cisn.,

Pieszo ci, tamci wozami, poczBa si wrzawa okrutna.
Wprost naprzeciwko miasta pagórek stromy si wznosi,
Na równinie daleko, obchodzi go mo|na do koBa.
Ludzie pomidzy sob go Batijaj nazwali,
Ale bogowie mogiB. Meriny lekkoskaczcej;
Tam si do boju szykuj Trojanie z przymierzeDcami.
Hektor z powiewajcym szyszakiem Trojany dowodziB
Priama syn, a z nim najlepszy i najodwa|niejszy
Naród si zbroiB do wojny, zacity do walki na dzidy.
Dardanami dowodziB syn Anchizesa waleczny,

Enej, którego Anchizie zrodziBa bogini Afrodys
W gajach Idajskich, bogini z czBowiekiem Bo|em si dzielc;
Me sam jeden, lecz z nim dwaj Antenora synowie,
Archeloch z Akamantem wszelakiej bitwy [wiadomi.
Mieszkajcy w Zelei na kraDcu Idy podnó|a,
Wielce zamo|ni, pijcy ze zródBa ciemnego Ajzypu,
Ludzie TrojaDscy; ich wodzem byB [wietny syn Lykaona
Pandar, którego Bukiem Apollo sam obdarowaB.
Którzy dzier|yli Adrest i kraje w Apajza pobli|u,
KoBo Pitei mieszkali u stóp Terei górzystej;

Temi dowodziB Adrestos i Amfios w zbroi pBóciennej,
Perkozydy Meropa synowie, któren nad wszystkich
ZnaB si na wró|bach, lecz synom nie zechciaB nigdy dozwoli
I[ na wypraw wojenn, co m|e niszczy, lecz oni
Nie usBuchali, bo Kiery ku czarnej ich [mierci pdziBy.
Którzy w okoBo Perkoty i Praktios mieli siedziby
Sestos, Abydos dzier|yli, a tak|e bosk Arysb,
Temi dowodziB Hyrtakid Azyos, wBadyka narodów,
Azyos potomek Hyrtaka, za[ jego przyniosBy z Arysby
Konie ogniste i rosBe z nad Selleonta strumienia.

Wywiczonych na dzidy Pelasgów rody prowadziB
Hippothoos, w Laryssie o skibie szerokiej osiadBych;
Niemi dowodziB Hippothoj i Pylaj Aiaxa potomek,
Obaj synowie Lethosa Pelasgi Tewtamidesa.
Thraków atoli prowadziB Akamas i Pejros bohater
Których otacza do koBa Hellespont o falach burzliwych.
Ejfem atoli byB wodzem Kikonów do kopii sposobnych,
Syn Keadesa Trojzena, co boskiem staraniem si chowaB.
Hufce Pajonów z Bukami gitemi Pyraichmes prowadziB,
Od Amydona z daleka, z pod Axia nurtów gBbokich,

Axia którego woda najpikniej ziemi oblewa.
Paflagonami dowodziB Pylajmen o piersi obrosBej,
Z kraju Enetów zkd muBy |yjce w dziko[ci pochodz;
Temi co Kytos dzier|yli i zamieszkali w Sezamie,
Po nad rzek Parthenios paBace [wietne zajli,
W Kromnie i w Ajgialonie i w Erythynach wyniosBych.
Alizonami naczelnie dowodziB Epistrof i Odyj,
Z wielce odlegBej Aliby zkd kruszec srebra pochodzi.
Myzyjczyków byB wodzem Ennomos wró|bita i Chromis,
Ale od czarnej [mierci wró|bami si chroni nie zdoBaB;

ZginB on owszem w potyczce z rk Ajakidy szybkiego,
W rzece tej samej, gdzie wielu walecznych Trojan polegBo.
Forkys Frygów prowadziB i bogom Askanios podobny,
Gdzie[ z dalekiej Askanii, odwa|nych do boju wstpnego.
Mesthles i równie| Antyfos na czele stali Meonów,
Talajmana synowie jezioro Gygajskie ich rodzi,
Niemniej i szczepy MeoDskie z podnó|a Tmola prowadz.
Wodzem Karów byB Nastes, mówicych gBosem chrapliwym,
Którzy dzier|yli Milet i Fthyrów góry lesiste,
Nurty wijce Meandra i strome szczyty Mykaly,

Temi Amfimach i Nastes wspólnemi siBami dowodz,
Nastes i dzielny Amfimach Nomiona dzieci szlachetne,
Któren ze zBotem na wojn si wybraB jakoby dzieweczka;
GBupi, nie odwróciBo mu ono zagBady okrutnej;
ZginB on owszem w potyczce z rk Ajakidy szybkiego
W rzece, lecz zBoto Achilles waleczny dla siebie zagarnB.
Lyków szeregi prowadziB Sarpedon i Glaukos m|ny,
Z Lykii daleko gdzie Xanthos nurtami wiruje gBboki.




 

Download Now!!!

Copyright © 2020 Zortam.com. All Rights Reserved.   Zortam On Facebook Zortam On Twitter