Auto Mp3 Tagger
 Artist: A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z 0-9

Download Now!!!

Songs    | Albums    | Album Arts

Song:Introgliceryna
Album:Ja Tu Tylko SprzatamGenres:Hip-Hop
Year:2008 Length:680 sec

Lyrics:

Zawsze uwielbiaBam twoje piosenki
Rzeczywi[cie oparBy si próbie czasu
Zawsze chciaBam ci o to zapyta
Co sprawia, |e piosenka staje si ponadczasowa
Musi mie: niezapomnian melodi, romantyczne sBowa
I oczywi[cie pikny wokal

Nie musi by HD byle zawsze byB kolor
Nie chc struga wiarusa w paczce po Marlboro
Nie szpanuj, bo zabior wszystko jednym uderzeniem
Je[li mam by czego[ pewny, to jestem pewny siebie
Brat, nie mówmy o pienidzach, nie w w ich imieniu si staram
Te trzy minuty warte na eBayu dolara
To systemu ofiara czy Baska? nie mój problem
Chc |y godnie, z honorem, temat po swojemu dr|
Nie przeczytasz w Soursie kim jestem - zapomnij
Wielu nie sByszaBo o mnie jeszcze w Kaliforni
Ale patrzc na mój dom dzi[ wierz w swoje siBy
Bo to Bóg daB mi wiar w ka|dy projekt i winyl
To nie koniec - my zamienimy [wiat ten na wypas
Ka|dy ma jaki[ patent, ja kaszl i znikam
Wariactwem oddycha tak na trzezwo tym syfem
Wol nic nie mówi, nic nie widzie, na pewno nie sBysze

Ten numer jest o niczym? nic nie ma za nic
Ten numer jest o niczym? je[li znasz ten mechanizm
Taki sam jak ten syf, ja w koDcu spal go ziombel
CaBy czas w ten sam rytm, on mi nie daje zapomnie
{e chc tu |y stale na o[ce, to w sobie ma magnes
Wic gram ten rap, zanim si w grobie nie znajd
Ziomek to Batwe, powiesz co zawsze, co jest ciekawsze
Aatwiej ci byBoby czBowiek w teatrze
To nie ten adres, zdziebko - nie te drzwi
Tego w niebie nie znajdziesz, je[li nie chcesz |y
Daj tu bit, mam tu styl, jak tu i[ ci opowiem
W funku liczb, blasku cyfr, ty korzy[ci te olej
Raczej nie jestem tym, co tylko my[li o sobie
Wol ludzi w tramwajach, tych od li[ci na gBowie
To si spaja w ten projekt, to lekarstwo daj miastu
Chcesz prawdy tej czBowiek? masz to jak w banku

Chyba nie chc zbyt du|o, wystarczy co jest
Tego nie da ci urzd, a dostarczy ci wers
Kreacja ZieD, z obserwacji wiem
DzieD rzadko na jawie speBnia generacji sens
ZmieD to nagranie je[li komercja ci jara
Gdybym mógBbym, to wymusiBbym na delikwentach haracz
Od czego zacz? jak mamy sBucha tego gówna?
Niech nam za to zapBac, nie chc tych katorg
Id z terapi i wiem |e to mnie wkurwia
Bo ten syf tu rozkwita, jak pod kondomem d|ungla
O hajs, samochody, lans i dupy mnie nie pytaj
Mówisz mam sBaby rap? znaczy uszy masz w jelitach
To dziewita pByta, z ta muzyk dorastam
Dziki Bo|e, za energi równ lawinom w Alpach
Za |ywioB w nas, jak i to serce w tych ludziach
Co by si nie dziaBo, dziki, |e bior w tym udziaB

Siemanko siostry i bracia
Zaczniemy tak pompatycznie
BaButy 2008
Gdyby nie King-Kong
ZginBbym podobnie jak ci co mieszkali tu blisko
W poszukiwaniu jutra
Dlatego masz ten [wie|y oddech
By si wyrwa z tego gówna
Skurwysyny

No jak tam lewi MC? bystrzy, mBodzi i fajni
{aden z was nie zauwa|yB, |e wyszBy z mody panczlajny
Ka|dy tu oryginalny, ta jak paczka CD-ROM'ów
Cho wychodzi wam tu z rapu nieudaczna banda klonów
Pomó| Bo|e, bo nie chc mi sie wierzy
{e ka|dy z nich to samo w swoim marnym |yciu prze|yB
Co drugi w tytuB mierzy, gdzie masz kurwa tu sens?
Ich rap to tylko kokaina, wóda i seks
Leci w klubach ten plebs, nic nie wskórasz - ja wiem
Cho nie wierz, ze potraficie tak tu fruwa dzieD w dzieD
Zrodkowym mendom styl saga jak Kendo
Tu jak nie znasz si na rapie, mo|esz opierdala berBo
Jak USA i Wietkong jzyk nad |yletk
CzBowiek, nie ma, |e boli, tu [wiat bior na serio
Koniec i nie ma nerwów czy z dupy HappyEnd'ów
Ziomek, to nie film by wyskoczyBy trupy zza zakrtu
Patrz, za prezydentów w rkach szesna[cie w jap
ByBem tam gdziekolwiek, brat, poka|esz palcem na mapie
Hip-hop potrafi, tak w miar mo|liwo[ci
Chcesz by na tym puBapie, najpierw panie doro[nij

Je[li my[lisz jak ja, |e ta kultura upadBa
Jedyne co zostaBo, to chuja warty plagiat
To unie[ rce wariat, niech krzyczy caBa sala
Od nas dla xerobojów czuBe - wypierdalaj
{ycie huczne, |ycie sztuczne, |ycie niedorzeczne
{ycie sprzeczne z zasadami

Bracie odpocznij, zastanów si trzy razy
Gdybym zaczB od pocztku, to nie pokazaBbym twarzy
Wa|ny tu ka|dy wdech-wydech, wiem
Id, wejdziesz mi w drog, to odetn tlen i zabij
Ka|dy dzieD puszczam z dymem i pierdol ten wy[cig
Mam rodzin na gBowie, a nie to co o mnie my[lisz
Czysty, nieskazitelny rap zatem ochBoD
Bo odtwarzacz od tandety wywali ci chat w kosmos
To nie karate a Kombo, syntezator plus sample
A ty nie zgrzytaj zbami jak by[ miaB wibrator w gardle
Diable, co to konkurs kto ile ma pieprzy
Zestresowanych gBbów jakby rok byli bez dziewczyn?
Tematów nie ma lepszych?
Czy wam mózg si ugina pod ci|arem |yciowym, w którym chuj i kokaina?
Chwila, widz t zazdro[, ura|on dum w kreskach
{e teksty mieszkaj we mnie, a ja mieszkam w tych tekstach
{e nie pisz by udawa, |e jest tak, zmienia siebie
Cho wielu na mój temat to wie wicej ode mnie
Ja |yj swoim dzieckiem, |on, chor matk, rapem
Nie mam czasu by nad|a za t generacj afer

Je[li my[lisz jak ja, |e ta kultura upadBa
Jedyne co zostaBo, to chuja warty plagiat
To unie[ rce wariat, niech krzyczy caBa sala
Od nas dla xerobojów czuBe...

Poprosz skrzynk wódki i dwie oran|ady
Dobrze, prosz




 

Download Now!!!

Copyright © 2020 Zortam.com. All Rights Reserved.   Zortam On Facebook Zortam On Twitter