|
|
Download Now!!!
Songs | Albums | Album Arts
Song: | Rublow |
Album: | Litania | Genres: | World |
Year: | 1986 |
Length: | 305 sec |
Lyricist: Jacek Kaczmarski
Lyrics:
(wg filmu A. Tarkowskiego)
Na ziemi, co zawsze pod wod lub [niegiem
S drogi, po których nikt prawie nie chodzi.
Tam wariat si czasem przesunie po niebie
Do ludzi na Bodzi
WoBajc, |e leci,
A oni chwytaj go w sieci.
W[ród pól i rozlewisk tam biaBe s miasta,
Gdzie koDmi handluj, jedwabiem i siark.
Nad targiem wyrasta przejasny monastyr,
ChoraBy i charkot,
Ikona i koD,
WdzidBo i zBota dBoD.
Na [cianach gospody BaDcuchy i sierpy,
WesoBek po udach si klepie i [piewa.
O ludzie, co |yje rado[ci, cho cierpi;
I kto[ si za[miewa,
Kto[ wódk go raczy,
Nim inny kto[ wezwie siepaczy.
Z wyrwanym jzykiem niech skacze do woli,
Jak przygBup, co sBowa nie mo|e wykrztusi.
Bo Ksi| z kru|ganków, o wzroku sokolim
Dziedziny strzec musi
Od ognia i zBa,
By poczuB lud, |e kto[ oD dba.
A Ksi| - mecenas za sztuk przepada,
Wic [ciany paBacu malowa mi ka|e.
Czeladnik ju| farby i pdzle rozkBada,
A w drzwiach staj stra|e
I Ksicia brzmi gBos:
- Za prac tw miecz, albo trzos.
Architekt, co dla mnie budowaB ten paBac
Ju| nic pikniejszego nikomu nie wzniesie.
Gdy skoDczyB przygoda go przykra spotkaBa:
Na zbirów si w lesie
Jak raz napatoczyB,
A oni wykBuli mu oczy.
I za[miaB si ksi|, a| sala zagrzmiaBa
I grzmiaBa, gdy odszedB, podobny do pawia.
I staBem przed [cian, co byBa tak biaBa
Jak tego co stawiaB j
Twarz o[lepiona,
Od Bez nim si staBa czerwona.
KlczaBem przed biel, nad Pismem schylony,
Gdy przyszBa ta dziewka niespeBna rozumu.
CzytaBa ruchami rk moje ikony
I [miaBa si z tBumów,
PBakaBa nad Bogiem
I piekieB przera|aB j ogieD.
I wstaBy pBomienie ze wszystkich stron naraz,
Ku niebu podniosBy si dymu kolumny,
W drzwiach koDski pysk widz i u[miech Tatara,
Co Ksicia Bbem dumnym
Za wBosy potrzsa,
A Ksiciu krew spBywa po wsach.
Dziewczyna w krzyk straszny wic on w [miech wesoBy
I szaty cerkiewne pod nogi jej ciska,
A ona je wdziewa, obraca si w koBo
I Bza ju| jej wyschBa,
Wic taDczy w podzice
Przy siodle, przy gBowie ksi|cej.
Kto walczyB, ten zBotym pojony ukropem
Blach z kopuB cerkiewnych, z ksig ogniem topionych,
Zapada pomidzy kopyta i stopy
Ze wzrokiem wlepionym
W zasnut twarz Boga
I pyta - jak kocha ma wroga.
Znów ciaBa spychali[my do wspólnych doBów,
Znów drogi krzy|owe bez krzy|a i chusty -
Po burzy, o zmroku, nad rzek popioBów
PogaDskie odpusty;
Zmiech krwi i ciaB gra.
PBomyki si Bcz po dwa.
Z tej ziemi, co |ywym nie skpi pogardy
Najlepsza jest glina do formy na dzwony.
W ich dzwiku z tej ziemi ucieram dzi[ farby
Do mojej ikony.
Na suchej deszczuBce
Jest miejsce na [wiat i na Stwórc.
PrzemokBy, jak drzewo stojce na deszczu
KoD schyla si, woda po sier[ci mu spBywa;
ZbutwiaBe zielenie i zBoto na desce,
Co pBacze jak |ywa -
To Stwórcy Korona.
Czekaj naD
KoD i Ikona.
Download Now!!!
|
Copyright © 2020 Zortam.com. All Rights Reserved.
|