Od swych ojców dojrzalsi, kiedy byli w tym wieku
Beznadziejn ich drog pod|amy - na przekór
Czasem sBabsi od kurzu wstrzymujemy wichury
I stawiamy pomniki zapomnianej kultury
Czasem twardsi od skaBy i jak skaBa nieczuli
Omijamy spojrzeniem wyrywany bruk ulic
Wszechstronniejsi od mdrców my[l chowamy na potem
Nazywamy mus - Baska i [wiatBo[ci - ciemnot
Bardziej godni od królów z ziemi grzskiej od potu
Zlepym siBom historii wci| skaczemy do oczu
Lecz mdrzejsi od wodzów, z twarz nisko spuszczon
Podajemy im co dzieD przerdzewiaBe strzemiona
Zmiertelniejsi od kwiatów podnosimy si Banem
Kiedy kosa ju| w ruchu, a pokosy sprzedane
Sprawiedliwsi od sdziów w trybunale wysokim
Z wyuczonym spokojem przyjmujemy wyroki
Bezwzgldniejsi od katów, wreszcie wielcy i sami
Na szafotach gadamy odcitymi gBowami.