Lyrics:
Śruba nosił irokezaBo był królem JarocinaŚruba miał trzy gwoździe w nosieWalił na raz cztery winaŚruba zawsze ostro dymiłRzucał w suki cegłówkamiA na murach pisał w nocyŻe Bóg zawsze jest z punkamiTu nie będzie rewolucjiTu nie będzie rewolucjiTu nie będzie rewolucjiTu nie będzie rewolucjiKiedy skończył zawodówkęPoznał Wiechę z CegielskiegoPo koncercie powiedziałaBędziesz ojcem maleńkiegoTu nie będzie rewolucjiTu zaległy barykadyIdeały buntownikówSą schowane do szufladyTu nie będzie rewolucjiTu nie będzie rewolucjiTu nie będzie rewolucjiTu nie będzie rewolucjiŚruba zgolił irokezaJest murarzem przy kościeleZawsze chodzi w ortalionieZjada rosół co niedzielęTylko czasem, kiedy w barzePije piwo z UB-kamiPrzypomina sobie hasłoŻe Bóg zawsze był z punkamiTu nie będzie rewolucjiTu nie będzie rewolucjiTu nie będzie rewolucjiTu nie będzie rewolucji