ZerwaBem si nad ranem W mie[cie dajmy na to N. Po[r?d tysica takich samych miast Dono[ny Boskot na ulicy Nagle obudziB mnie jakby kto[ z nieba StrciB worek gwiazd Za oknem w dole co minute Wielki przebiegaB tBum Gonili jedni drugich z caBych sil Proporce l[niBy bbny bbniBy Ludzie wzniecali szum A ka|dy ile pary w pBucach wyB
Hip, hip i hura, hura My tak, cala reszta zBa Hip, hip i hura, hura B?g wie kto tu racje ma
Najpierw maDkutom praworczni Przysolili ze hej A potem tBum brunet?w rudych laB Fani muzyki zwarli szyki Przeciw gBuchym jak pieD A ka|dy z nich si optaDczo darB
Hip,hip...
WyszedBem |eby kupi na [niadanie Jajko i chleb I nie zd|yBem nawet zmczy n?g Pamitam tylko ze dostaBem Nagle od tylu w Beb Kto[ krzyczaB kiedy caBowaBem bruk