Na Kazimierzu
BBdz o zmierzchu
Duchy znajome
Zwiat który minB
W przeszBo[ odpBynB
Trudno zapomnie
Na umówion
Pózn godzin
Chtnie przybie|
CiepBa spragnione
Duchy znajome
Na Kazimierzu
To puste okno za dnia
Przejmuje smutkiem do gBbi
Zaglda tu czasem wiatr
I wierna para goBbi
Lecz noc czy nam si [ni
W tym oknie znów si koBysz
Dwa cienie a po[ród mgBy
Muzyka splata si z cisz
Na Kazimierzu...
Gdzie[ kroki sBycha to ten
Nad którym zamknBa si ziemia
Do domu [pieszy cho wie
{e domu dawno ju| nie ma
Gdy trafisz tu pierwszy raz
Przycignie wzrok puste okno
Dogoni szept zgasBych miast
Nie odchodz jeszcze nie odchodz