|
Lyrics:
Do knajpy si chodziBo poszuka sobie |on...
Poszuka, bo to w knajpie, znajdowa nie wypada.
PrzegrywaB ten, kto pierwszy zaliczyB w kcie zgon,
WygrywaB, kto ostatnich do domu odprowadzaB.
A pózniej si wzruszaBo, gdy biegBo si przez mgB
W pszenicy a| do pasa, do sBoDca a| po rosie,
ZpiewaBo si 'Hosann' dla babci, co na msz,
Jak gliniarz daB alkomat, dBubaBo si nim w nosie.
Lecz nagle Marian ze schodów spadB,
I caBkiem mu si pozmieniaB [wiat.
Gdy Marian nagle ze schodów spadB,
W jedn noc prze|yB pi lat...
W jedn noc prze|yB pi lat...
Po lesie si Wartburgiem jezdziBo a| si grzaB,
Z pijanym w sztok sBowikiem gadaBo po niemiecku,
TaDczyBo si 'd|d|ownice', gdy Krawczyk Krzysiek graB,
StraszyBo si nawzajem najbielszym z biaBych dzieckiem.
Im grubszy tort tym gBbiej odcisn trzeba twarz.
Im zimniej tym cieplejsza jest na |wirowni woda.
A Marian dzi[ powiedziaB, |e ma za du|y sta| ...
Im kto[ jest bardziej trzezwy, tym trudniej ma na schodach!
Lecz nagle Marian ze schodów spadB,
I caBkiem mu si pozmieniaB [wiat.
Gdy Marian nagle ze schodów spadB,
W jedn noc prze|yB pi lat...
W jedn noc prze|yB pi lat...
Tak du|o si zmieniBo, tak Batwo zapomniaBo...
Tak trudno dzi[ wytrzezwie z niemocy i marazmu
SBowiki gBuchonieme, Wartburgi zardzewiaBe
I |on si ju| nie szuka, bo same si znalazBy.
A mo|e to normalne, |e si inaczej marzy
Inaczej si prze|ywa i pije si po póB
I |eby to zrozumie, potrzeba si zestarze
Lub rzuci si ze schodów - najlepiej gBow w dóB.
Bo kiedy Marian ze schodów spadB,
To caBkiem mu si pozmieniaB [wiat
Gdy Marian nagle ze schodów spadB
W jedn noc prze|yB pi lat...
W jedn noc prze|yB pi lat...
All lyrics are property and copyright of their owners.
2025 Zortam.com
|