Lyrics:

Tak, tak oni s tu|, tu| i gBadko,
Co i rusz jak bluszcz pn si nie rzadko,
Czujesz ich, nie rzadko widzisz aur,
Nie skamieniej, bo nie s dinozaurem,
Puls to plus, a jest tu takich wicej,
Kiedy pulsuj to sukienki s w kolejce,
A kiedy id to tylko tak do taktu,
Kiedy przechodz kamienica zakBada kaptur,
Wic potraktuj j jako ich lokum,
Niby w ukryciu a jednak na widoku,
To wymagania kokuj, wic w kontek[cie
Wszystko lux, ale nie jak na prospekcie.
Chodz po nocy  nie zawsze tam gdzie gwarno,
Bo to, co warto, cho raz rzu okiem na to.
Widz na oczy, popatrz i ogarn.
To caBy [wiat oni s tu nie na darmo.
Chobcy tacy jak my  najzwyklejsi,
My[l czasem czy nie brak im jakiej[ cz[ci,
I to nie pi[ci, popatrzcie wokóB cz[ciej.
Chtnie dobry dzieD, tak, a gdzie s dobre chci?

Ref.
Tak traktuj rap jak transformator,
I to, co warto, cho raz rzu okiem na to,
I to, co warto, cho raz rzu uchem na to. (x2)

My[lisz, |e co? {e jeste[my inni?
A wszyscy s tacy, jacy zawsze by powinni,
Kiedy[, uczniowie pilni,
Teraz szkoBy  brak szans na to,
Gdy zbli|am si do drzwi ich,
Mój rap to paralizator.
Lubi hip-hop, nie robi pryncypaBu,
Robi, wic go - nie robi przypaBu,
Dzi[, kapel jak Gauss, to ulica po ulewie,
Chcesz to si zaBó|, |e ja nic o nich nie wiem,
I to nie ignorancja ma, nie zBa wola,
Ja sBucham tego gówna, kurwa od przedszkola,
Bdzie ze sto lat, dzieD wstecz to zygota,
Zwarz to maBolat, bo kto[ tu ju| dotarB.
Szlak przetarty jak d|ins na kolanie,
Musisz prze karty mie, by wygra rozdanie,
A to co si stanie, to Twoja wBasna brocha,
Masz ch na granie  wez mic'a i to poka|.

Tak traktuj RAP jak transformator,
I to, co warto, cho raz rzu okiem na to,
I to, co warto, cho raz rzu uchem na to. (x2)