|
|
Download Now!!!
Songs | Albums | Album Arts
Lyrics:
Tato! Jeszcze tu nie jestem miesic, a ju| wszystko wyrozumiem, Miasto - owszem, ale w telewizji Badniej wygldaBo - Ka| tutaj tylko czyta, no a czyta przecie| umiem Wic mnie niczym nie zastraszy ten uniwersytet caBy!
Klasy tak jak w szkole zbiorczej, tylko biedniej urzdzone, Tak w og?le to pienidzem [mierdzi tutaj niespecjalnie. Tylko aula - taka hala, ale drzewem wyklejona Jak w remizie czy ko[ciele, to wyglda troch fajniej!
Tu mnie rektor indeks dawaB, a wygldaB jak ksidz proboszcz I [piewali jak w ko[ciele, tak, |e w og?le - nie narzekam! Nie wiem skd was zna ten rektor, ale m?wiB du|o o was, {e[cie niby mnie tam u was wychowali na czBowieka!
Mieszkam tu w akademiku - taki hotel dla student?w, Pok?j wikszy ciut od chlewa, ale jest nas tylko czterech. Tamtych trzech - zdechlaki jakie[, fors wic nie chwal si tu, Tylko sobie je[ kupuj, wic do[lijcie mi papierek.
W samym domu chocia| zno[nie, to wieczorem niespecjalnie, Ot, wszystkiego telewizor i natryski s i pralnia! Telewizor jeszcze owszem, ale z reszty nie korzystam, Bo tu - m?wi - czyta ka|, a to praca przecie| czysta!
ZapisaBem si do takich, co tym interesem krc, M?wi, |e si to opBaca i pomaga w studiowaniu! Musz skBadki pBaci, chodzi na zebrania i nic wicej, Za to wezm pod uwag mnie przy ka|dym typowaniu.
M?wi, |e jak wytypuj, to zbi mo|na szmal niewski, I tak samo bez kolejki mo|na dosta tu mieszkanie! Lepsze to ni| trzyma [winie, bo si nie wybabrzesz w Bajnie, Tylko w samym tym, |e jeste[ - swoje masz wyrachowanie.
Wszyscy tu s troch gBupi, trudno wyczu o czym m?wi, Po dziesitej cisza nocna - ci gadaj, jakby w strachu! Ja tam w nocy [pi, w dzieD czytam i wykBad?w wszystkich sBucham! Licz ze mn si ci wa|ni! Na niewa|nych kBad lach!
Stach! Pienidze ci posyBam jake[ chciaB! Na dziewuchy nie wydawaj, przyjd same, Ale sobie nic nie |aBuj, bdziesz miaB! Ju| si o to postaraj tata z mam!
Ty na [winie nie wyrzekaj - swoje wiem. Tam uwa|aj, bo studenci s zBodzieje! Ucz si. Matka ci posyBa mi?d i d|em. Przyjedz wczesn wiosn do dom, to zasiejem!
Ucz si dobrze, czsto pisz, caBujem ci! Tego rektora co |e[ pisaB, to nie znamy, Ale |eby czBowiek nie obraziB si To przez ciebie g[ na gwiazdk posyBamy!
Nie pisaBe[ jakie tam ko[cioBy s, M?dl si co dzieD, nie ma to jak SBowo Bo|e! Kiedy B?g odbierze ci opiek sw To ci wtedy |aden rektor nie pomo|e!
Tato! Piszesz ty, a nie wiesz ju| na jakim [wiecie |yjesz! Kto tam dzisiaj trzyma [winie albo sieje wczesn wiosn? Ja tu caB polityk w maBym palcu mam i tyle! Miejsce swoje odnalazBem! I na miejscu siedz mocno!
Na mnie i podobnych do mnie przyszBo[ kraju dzi[ spoczywa! Czy wy w og?le wiecie na wsi co to jest egzekutywa?! Mnie tu mcz, |e mam ojca, kt?ry ziemi zle u|ywa! Wez ty si skolektywizuj! Nie ma to jak w kolektywach!
Wiosn chyba nie przyjad, bo mam kilka egzamin?w, Musz znowu wic poczyta, bo ostatnio tylko dziaBam! Wszyscy tutaj mnie szanuj, bo mi w piciu nikt nie strzyma: SzkoBa twoja i stryjecznych bardzo mi si tu przydaBa!
Boga w sercu mam - i dosy, po co chodzi do ko[cioBa?! Musz bardzo si pilnowa?! Maj tutaj tak list! Na rolnictwie jak nikt znam si i partyjna czeka szkoBa, Tak, co ty by[ stary na to, jakby syn tw?j byB minister?
Na dziewuchy ani grosza! Tak zjechaBem jednej tyBka {e si teraz sama prosi, bior, kiedy potrzebuj! Zdrowy jestem, dobrej my[li (z tym rektorem to pomyBka Bo to zwrot byB retoryczny) zjadBem g[, za d|em dzikuj!
Aatwo tutaj si pokaza, bo tu ka|dy sobie lekce- Wa|y swoje obowizki. Nic nie zrobi za choler. Starczy wsBucha si i schyli, |eby mie, a im si nie chce! M?wi! Wpisz si na kolektyw, bo blokujesz mi karier.
Stach! Ty nie pchaj si, gdzie nie szukaj ci, Wy|ej tyBka nie podskoczysz, to pamitaj, Swoje r?b i wicej nie pouczaj mnie, Matka w domu chce zobaczy ci na [wita!
No[ wysoko gBow, swego ci nie wstyd, Z kim nie trzeba - nie zadzieraj, bo i po co? Dbaj o siebie, wstawaj co dzieD p?ki [wit, Ulicami si nie szwendaj p?zn noc.
Nie bierz nic, co tam za darmo daj ci - Ze szczerego serca nikt ci nic dzi[ nie da, W przyszBo[ kraju nie wierz, kto[ se z ciebie drwi, Ojcu wierz, a ojciec m?wi - bdzie bieda!
M?wi, |e tam |yjesz jak ko[cielna mysz, Licz pienidze, to wystarczy ci na dBu|ej, W Rany Boskie wierz i szanuj Zwity Krzy|. Wtedy w |yciu bdziesz miaB na co zasBu|ysz!
Tato! Dawno ju| nie dziaBam, to si teraz nie opBaca. Wszystko sypie si, wic jestem od miesica w opozycji - Jest nas wielu - bdzie wicej, Ko[ci?B, nauka i praca, Zledz nas i byBem ju| przesBuchiwany na milicji!
Du|o pisa nie mam czasu, bo mam dy|ur dzi[ w drukarni, Czas wyprzedziB nas o gBow to nadrabia trzeba gBow - Teraz w kupie nas nie rusz, bo jeste[my solidarni! Wypieprzymy czerwonego, zbudujemy Polsk now!
Co niedziela jestem na mszy, bo tam wszyscy teraz chodz I zaliczam kurs po kursie, wiem ju| wszystko o Katyniu! Mam co je[ i mam gdzie spa, wic nas wBadze nie zagBodz, Wic si nie martw o mnie, to si zobaczymy na WoByniu!
Wy tam na wsi te| dziaBajcie, bo to koniec jest komuny, A mnie bdzie wstyd za ojca, co si sBuchaB uchwaB Plenum! Zpiesz si, tato, p?ki pora, bo niedBugo mury run! Wpisz si do Solidarno[ci, no i wstp do KPN-u!
Stach! Za du|o mord drzesz, za maBo wiesz! R?b co trzeba, r?b co chcesz, ale na swoim! My tu wiemy czego potrzebuje wie[, Matka m?wi mi, |e si o ciebie boi!
Tutaj mamy takich te| - B?g odpu[ im, W koDcu ka|dy wBasn ma Krzy|ow Drog - SBuchaj - zanim m?w - i zanim powiesz - czyD - Jakby co, to wiesz, |e zawsze Ci pomog!
Nam spalili tu stodoB, br?g i chlew, Ale to nie pow?d, |eby ostrzy kosy, yle ci radzi rado[, zle ci radzi gniew I nie dojdziesz ty na WoByD, student bosy!
Kiedy bdziesz m?gB, to przyjedz, tu tw?j dom, Co drukujesz - przy[lij, przeczytamy i my - W Boga wierz i nie daj wiary gBupim snom, Matka mi?d przesyBa, podziel si ze swymi!
Tato, ze mn wszystko dobrze, chocia| wzili, to nie bili, Klawisz m?wi, |e najwcze[niej, to wypuszcz dwudziestego. A| si czBowiek troch dziwi, |e[my wszystko to prze|yli, Ale - jak tu u nas m?wi, przecie| nie ma tego zBego!
Jest tu taki jeden major, do wszystkiego mnie przekonaB I powiedziaB, |e rozumie wszystkie moje motywacje, Ale co mi pozostaBo - pyta - wrona, co czerwona? {eby Polska byBa Polsk?? Bezsensowne demonstracje.
Wiem, |e dawno uprzedzaBe[, ale sam nie jeste[ [wity, Major pytaB mnie o ciebie, pokazywaB mi papiery. Znaleziono za obrazem wywrotowe dokumenty. Powiedz, co ja mogBem na to, |e nie byBe[ ze mn szczery!
Kiedy wyjd, to przyjad, pogadamy po staremu, Gryps przesyBam przez koleg, kt?ry wBa[nie dzisiaj wyszedB - To porzdny bardzo czBowiek, mo|esz wierzy mu jak swemu, Um?wili[my si z nim, |e razem ze mn si zapisze!
Stach! My z matk wyje|d|amy jutro std, Po tym wszystkim ju| nam tutaj |y nie dadz, Ssiad m?wi, |e gBupota i |e bBd, Ale ssiad, tak jak zawsze - trzyma z wBadz.
{yj jak chcesz, dorosBy jeste[ nie od dzi[, SB?w nie bd traciB, co[my tu prze|yli, Napiszemy stamtd, ty jak chcesz te| pisz, Niech|e B?g tw?j nowy nieba ci przychyli.
Gospodarstwo stoi, spr?buj przej je - Matka pBacze, ale matki zawsze pBacz - Pan B?g z tob, chyba nie spotkamy si - {yj szcz[liwy i niech ludzie ci wybacz!
Download Now!!!
|
Copyright © 2020 Zortam.com. All Rights Reserved.
|